Sowy powstały rok temu (tzn. w tamtym roku) jako prezenty na Mikołaja dla wychowanków moich i Mery. Ale się jeszcze nimi nie chwaliłam, więc przywołam "ducha przeszłości" i pokażę je Wam teraz.
Razem stanowiły, że tak powiem nieparlamentarnie "malowniczą kupę".
I w mniejszych grupkach dobranych chyba kolorystycznie?!
Każda sówka posiada kółeczko z identyfikatorkiem, może służyć jako breloczek np. do kluczy.
Kolory maskotek były uzależnione od posiadanych zapasów włóczkowych, zbieranych latami - zostały wykorzystane wszystkie resztkówki. No, po prawdzie to nie wszystkie.
Zdjęcia jak zwykle z serii "nieoddającekolorów" wykonane moją komórką.
Niektóre ptaszyska są ciutciut straszne, ale chyba podobały się dzieciakom :))
Wykonanie - ja, montaż - Mery.
A na koniec cóż to się załapało na stronkę? Zabaweczka dla naszej kici Decimy. Nie wiem, czy nie jest to zdjęcie archiwalno-pamiątkowe, bo zabawka gdzieś znikła w kocim świecie.
Super sowy! I faktycznie wyglądają na mądre 😊😀
OdpowiedzUsuńjakie straszne? :D fantastyczne są, aż zaczynam żałować, że jestem Waszą wychowanką! :D super!!
OdpowiedzUsuńk.
ps. zabaweczka jedynie nieco dziwna, ale grunt, że Decima zadowolona była :D
Jesteś czy nie jesteś? Oto jest pytanie.
Usuńfaux pas! no właśnie nie jestem i tego żałuję, bo jakbym była to miałabym sowę :D k.
UsuńSuper kolorowe sowy na pewno dzieciaczki się cieszyły.Serdecznie pozdrawiam w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńWspaniałe stadko sów :-) Piękne kolory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
jakie one śliczne! A jakie kolorowe!
OdpowiedzUsuń