wtorek, 25 września 2018

Kołyska dla Staśka czyli "ciocia, a dałabyś radę zrobić coś takiego?"

      No i ciocia "dała radę" 😃 Przynajmniej mam nadzieję, że dałam. Przedsięwzięcie było rozciągnięte w czasie, bo czasu było dużo - każdy mniej więcej wie ile trwa ciąża 😄 
         Czasu było dużo, ale przez to prace przebiegały powoli, nabierając tempa właściwie tuż przed rozwiązaniem. Najpierw odbyła się wielka myślówa z czego i jak "eto zdjełać". To znaczy wiedziałam, że ze sznurka, że z białego, ale co dalej? Na szczęście przyszedł z pomocą Tata Hirka, który wziął na siebie zrobienie metalowych elementów stelaża oraz "szkieletu" (nie wiem jak to prawidłowo nazwać) kołyski. No i poooszło i jest kołyska dla Staśka 🎁💞
        Tak wyglądały początki: dno dziergane słupkami, zamocowane do metalowej obręczy i dalej boki zrobione według wzoru wybranego komisyjnie przy rodzinnej kawie 😁☕☕😁

niedziela, 9 kwietnia 2017

Obrus na drutach

Ile powinien kosztować obrus zrobiony na drutach?
      Obrus jest duży, ma średnicę ok.260cm, zużyłam na niego ok. 1,20kg kordonka. 
     Szukając inspiracji drutowych znalazłam w sieci zdjęcie pięknej serwety zrobionej na drutach.
    Musiałam taką zrobić, chociaż niestety nie jestem w posiadaniu okrągłego stołu :( Przeszukując czeluście internetu dowiedziałam się, że serweta nazywa się Tulpenkranz, a wymyślił ją Herbert Niebling. Niestety jego serwety mają tylko wzory graficzne, a ja zdecydowanie wolę słowny opis skrótowy - m.in. dlatego, że jest krótszy, nie muszę tak ślepić w malutkie znaczki i w ogóle i w szczególe. Dlatego razem z Mery przepisałyśmy sobie wzór graficzny na "własny szyfr". Trooooszeczkę nam z tym zeszło, ale za to potem mogłam sobie dziergać bez przyrządów typu linijka.
   Jeżeli chodzi o czas drutowania to nie mogę dokładnie powiedzieć ile godzin spędziłam nad tą serwetą, tak "pi razy oko" z miesiąc z okładem. A potem krochmalenie i blokowanie - makabra, bo to takie wielkie, gdzie to rozciągnąć (na internetowym zdjęciu nie wyglądało na takie duże).
    No ale udało się, a efekty sami oceńcie.
      Zuza robiła zdjęcia "z drabiny", ale i tak nie mogła całości ogarnąć. Manekinem był stół, niestety prostokątny nie okrągły, więc obrus nie układa się tak jak należy.
Rzut oka na szczegóły.
No i jak wycenić to moje dzieło?



sobota, 18 marca 2017

U - a - ha motyle dwa...

       Motyle dwa w wersji poduszkowej powstały na życzenie Natalii i Karoliny. Oczywiście wykonane techniką c2c, którą ciągle ćwiczę. Podstawą udziergu jest włóczka, którą kiedyś w dużych ilościach zakupiłam w Lidlu - w końcu doczekała się zużytkowania. Poszewki są w dwóch wersjach kolorystycznych, tzn. nie poszewki w całości, ale motylki nieco się różnią barwami.
Pierwszy motylek - bardziej kolorowy

I drugi 
       Tyły też się różnią - ilością guzików. Tak naprawdę to nie wiem, który tył do którego motyla należy....... ale chyba oba zgrabne?
Motylki rozprostowały skrzydełka i machając nimi na pożegnanie poleciały czynić wiosnę nowym właścicielkom.
 ....bo chyba wiecie, że wiosna tuż, tuż :))



sobota, 4 marca 2017

Różny odcień bieli.

        Biel ma różne odcienie - czasem bielsze, a czasem mniej białe. Zwłaszcza jak się robi zdjęcia niewprawną ręką w różnym oświetleniu. 
        Oto trzy białe poduszki każda robiona innym wzorem. I która najładniejsza?
A teraz pojedynczo.  Pierwsza,
 druga....
,,,, i trzecia.
 O jeszcze jedna ;))
 I następna.
 A tu ten sam wzór do góry nogami (o ile poduszka ma nogi), ale tym razem w beżu.
I to by było na tyle. Na razie.

niedziela, 19 lutego 2017

Dla Mikołaja

      Ubiegły rok minął, że tak powiem pod hasłem "Zapoduszkowane". Wielu z naszych znajomych nie miało wyjścia i musiało cieszyć się z poduszkowych prezentów z okazji różnych okazji. Apogeum poduszko - prezentomani przypadło na Wigilię, Trochę było poplątania, nie każdy dostał kolor jaki miał dostać (karteczki z podpisami się poodklejały), nie obyło się bez "dyskretnych" podmianek, ale mam nadzieję, że chyba się podobały. 
       Ponieważ od jakiegoś czasu zapadłam na słabo uleczalną chorobę, zdiagnozowaną przez mnię samą jako "niechciejus blogowy pospolity", dlatego do tej pory nie było sposobności pochwalić się wspólnymi dziełami Mery i mła. Będę próbowała nadgonić zaległości, ale nie ręczę za własną skuteczność.
       Na pierwszy ogień pójdzie poszewka Mikołajowa (dla Mikołaja i z Mikołajem). Dla odmiany zrobiona szydełkiem tajemniczą metodą C2C. Tajemniczą dla mnie do tej pory, ale rozjaśnioną super przez Majalenę w Cyklicznym szydełku.

    Widok od drugiej strony - zapięcie zrobione przy pomocy słupków reliefowych (mam nadzieję, że użyłam prawidłowej nazwy) trochę udaje ściągacz drutowy.

       Mniemam, iże wytrwam w sierioznym postanowieniu tworzenia postów i pokażę Wam choć niektóre z poszewek, których zdjęcia się zachowały.  A może i nie tylko poszewki .....

piątek, 16 września 2016

Z wykopalisk: Co Metol dostał na urodziny?

    Z wykopalisk, bo urodziny były dawno czyli w lipcu, podczas, odeszłych niestety w przeszłość wakacji. Mój "krześniak" jest fanem odwiecznym EFC, dlatego prezent był oczywiście w tym temacie. 
      Po pierwsze zrobiłam na drutach poduszkę prawie klubową.
      Po drugie Mery powiedziała: Co ja nie potrafię? I zmalowała na biało herbaciarkę i słoik po kawie.  I to była ta łatwiejsza część. O wiele ciężej poszły próby z transferem. W internetach piszą, że to proste: przykleić i kluskować/turlać papier. No tak, ale razem z kluskami papierowymi pięknie schodziła farba z nadrukiem. W sumie najlepiej poszło jej przenoszenie obrazków przy użyciu rozpuszczalnika nitro. Może wyszło jej nie całkiem idealnie (eufemizm), trochę blado, ale chyba można zaliczyć - bardzo się starała.

     Całość prezentowała się następująco.

     W herbaciarce oczywiście herbatki.
   Mateusz mówi, że mu się podoba. Ale Mery chyba już tego wyczynu transferowego nie powtórzy. Woli drutowanie, ale o tym w następnych postach.