Dobra drożdżówa to jest to! Ale czasem może się znudzić i trzeba ją lekko uatrakcyjnić. Zaglądając od czasu do czasu na blog
margerytki i znalazłam tam fajny sposób na zmodyfikowanie "nudnej" drożdżówki. Jak ktoś jest ciekawy jak to się robi, to biegnijcie do niej, tam jest wszystko pięknie pokazane krok po kroku + przepis na ciasto. Ja się pochwalę zdjęciami debiutanckiego wypieku, który wykonałam już prawie miesiąc temu. Od tej pory wypiekałam te chlebki kilka razy, za każdym razem wychodziły super smaczne i śliczne. Jednorazowo pieką zawsze trzy sztuki, bo moi domownicy mają różne wymagania smakowe
Oto widok z góry
A tu śliczniuchne przekroje - cynamonowe marmurki. Ciasto fajnie się łuszczy, można bez użycia noża bezproblemowo odrywać kawałki dowolnej grubości.
Tutaj wersja ciasta z marmoladą (na życzenie Asi). Niestety moim żarłokom za bardzo zapachniało i dorwali się do niego na ciepło, przez co nieco początek się zagniótł. Dalej było bezzakalcowo - musicie mi uwierzyć na słowo ;)
Zuzanna woli wersję tradycyjną, tak że trzecia buła jest zawsze bez żadnych dodatków, posypana tylko słodziutką kruszonką.
Dzięki Margarytko za fajny pomysł, drożdżówka posmarowana dowolnie (cynamon, kakao, marmolada czy nawet ser) super wyrasta, nie ma pustych przestrzeni, które zdarzały mi się przy zwykłym zwijaniu ciasta jak roladę.
Jeżeli chodzi o przepis, to ja piekę drożdżówkę wg. starego przepisu od lat wykorzystywanego w naszym domu. Wychodzi z niego 3 drożdżówki w keksówkach (mam takie cienkie, długie), albo jedna konkretna buła z dużej blaszki. Ten sam przepis wykorzystuję na wszelkie rogaliki, jagodzianki itp.
Oto on:
- Pół litra mleka grzeję lekko w mikrofali.
- Do mleka wsypuję szklankę cukru.
- Z 1 kg mąki odsypuję do ciepłego mleka część, resztę wsypuję do większej miski.
- Dodaję kostkę 10dag drożdży świeżych, wszystko mieszam rózgą (można użyć robota), zaczyn ma mieć gęstość ciasta naleśnikowego.
- Odstawiam w ciepłe miejsce na kilka minut przykrywając naczynie ściereczką, aż drożdże zaczną pracować.
- Trzeba uważać, żeby zaczyn nie uciekł z naczynia - lubi paskuda czasem wybrać wolność i wtedy jest trochę niepotrzebnego sprzątania ;))
- Do miski z mąką wbijam 3 jajka i jedno żółtko, białko odkładam do miseczki - będzie potrzebne do smarowania ciasta tuż przed pieczeniem.
- Wlewam zaczyn drożdżowy, dodaję sporą szczyptę soli, chwilę wyrabiam i dodaję pół kostki stopionej schłodzonej margaryny, tzn tak pisze w moim przepisie, ale ja od dawna dodaję olej w ilości mniej więcej ;). Wszystko z wrodzonego lenistwa, które każe ograniczać mi wytwarzanie dużej ilości brudnych naczyń, które potem trzeba myć .. brrrr!!
- Podczas wyrabiania ciasta czasem jeszcze dosypuję trochę mąki, jednak staram się, aby nie było zbyt gęste. Wyrobione ciasto posypuję po wierzchu mąką i odstawiam miskę z ciastem w ciepłe miejsce, przykrywając ją ściereczką.
- Gdy ciasto "zapuka" w ściereczkę wykładam je na stolnicę i dzielę na 3 części, wkładam każdą do wysmarowanej tłuszczem (najczęściej pędzluję olejem) i wysypanej bułką tartą keksówki. Można też wszystko wyłożyć na jedną dużą blaszkę - wtedy wyjdzie jedna big-buła! Wierzch smaruję białkiem i posypuję obficie kruszonką.
- Blaszki odstawiam w ciepłe miejsce, najczęściej stawiam je na otwartym piekarniku, który ustawiam na 180 o góra-dół, oczywiście przykryte ściereczką. Kiedy ciasto podrośnie trochę, wkładam do pieca i pieką 45-50 minut. Po upieczeniu od razu wykładam bułkę z blaszek na deseczkę i staram się odgonić żarłoczne ludy zwabione cuuudnym zapachem, by nie kroiły gorącego ciasta i odczekały, aż drożdżowka choć troszkę przestygnie.