czwartek, 10 kwietnia 2014

Zabaletnicowałam ;)

                   Moja rodzinna tanecznico-baletnica (która nie chce się bawić w "jukendensy") miała ostatnio urodzino-imieniny. Trochę nie mogliśmy się zgrać imprezowo-prezentowo, ale w końcu Kasia się prezentu doczekała. Poza zwyczajowym drobnym "wspomożeniem" biednej studentki, Kasia została obdarowana obrazkiem z gromadką baletniczek szydełkowych wykonanych prawie wg tego wzoru. Mówię prawie ze wzoru, bo troszkę go zmodyfikowałam, nie dałam żadnych koralików i starałam się wyszydełkować nogi tancereczek w różnych pozach - postawach tanecznych. Ale, jak mówią u mnie na wsi: Co to godanie! Popatrzcie sami jak wyszło.




           Zdjęcia są trochę nie teges - były robione moim "przecudownym" telefonem i troszkę mają przekłamane kolory. Nawet nie troszkę - można to zaobserwować na tle na którym są umieszczone tancerki. Wszystkie baletniczki leżą sobie otóż na jednym kawałku starodawnego materiału do wyszywań szkolnych, na tzw. sztywniku, a na zdjęciach wyszło przeróżniasto.
Mam nadzieję, że Kasi obrazek się spodobał choć odrobinę. 

czwartek, 20 lutego 2014

Sweter Zuzi

           Postanowiłam wrócić do blogosfery. Trochę się stęskniłam za "postowaniem", jednak moje wrodzone lenistwo powoduje, że nie mogę się niczym systematycznie zajmować przez dłuższy czas. Podobnie mam też z szeroko pojętym "rękodzielstwem" czy innym handmadem. Mam wiele prac w różnych technikach pozaczynanych i .... no właśnie mam kłopot z ich skończeniem. Ale ostatnio miałam kilka sukcesów i powstało kilka rzeczy, które długo czekały na wykończenie. Może jak się ostro zepnę to wykończę pozostałe czekające na swoją kolej robótki, np. ostatnio próbuję wykończyć duży obrus na stół, który zaczęłam ze dwa-trzy lata temu, ale okazał się za mały i straciłam wenę do dalszej pracy.
          Jak na razie pochwalę się swetrem, który zrobiłam dla Zuzi z melanżowej włóczki Bravo Jacquard Color, muszę powiedzieć, że włóczka ta fajnie się sprawuje w noszeniu, nie gryzie i daje się spokojnie prać w pralce.
 Zuzia jest kobietką niezbyt przesadnego wzrostu więc sweter robiło mi się fajnie, w miarę szybko. Wzór swetra nie jest zbytnio wymyślny - wszystko na życzenie właścicielki : rękawy raglanowe, przód kilka centymetrów krótszy od tyłu, dekolt taki z tych ciut szerszych. Cała moc w żakardowej włóczce, która tworzy ciekawe układy kolorystyczne.


           W założeniu prawą stroną swetra miała być prawa strona tzn. same oczka prawe, ale Zuza nosi go raz na prawo, raz na lewo, nie przeszkadzają jej "drobne" nierówności przy dekolcie oraz szwach. Oto sweter na lewej stronie, która u Zuzy chyba częściej bywa prawą ;))

A to zbliżenie na te "drobne" nierówności. 

                  Najważniejsze, że Zuzi się podoba, bo ona dziś jest najważniejsza. Mimo, iż niewielka z niej osóbka, jest dość charakterna, a w dodatku robi się już prawie dorosła - dzisiaj właśnie kończy szesnaście lat!
 Zuziu wszystkiego najlepszego, bądź szczęśliwa w życiu, niech spełniają się Twoje marzenia!



wtorek, 10 grudnia 2013

Choineczki

Dzisiaj przedstawiam Wam choineczki na "Białe Boże Narodzenie", jako rzecze ma młodsza sister Aga. Oczywiście szydełkowe.
Pierwsza odbyła dziewiczą sesję fotograficzna na kieliszku, po czym otrzymała "przecudny" stojaczek z kółeczka do karnisza firankowo-zasłonowego.

 A druga jest bardzo roztańczona


piątek, 6 grudnia 2013

Był u Was Św. Mikołaj?

Bo u mnie było ich całe stadko. Co prawda krótko gościli i nie zostawili prezentów, ale zawsze to miłe odwiedziny. Nieprawdaż?

 W porządku wojskowym Mikołajki wymaszerowały w świat!

czwartek, 5 grudnia 2013

Zagwiazdowałam!

Całkowicie zagwiazdowałam, ale jest to choroba, z której się wychodzi. Już zaczynam odczuwać chwilowy przesyt gwiazd. Póki co pokażę wam prawie wszystkie ostatnio udziergane starsy ;)
Tak się prezentują na zdjęciu grupowym:

A teraz pojedyncze co niektóre okazy.
 
Wzór na tą gwiazdkę znalazłam tu, ale był troszkę nieczytelny, więc wspięłam się na "wyżyny artyzmu" i przerysowałam go w wersji nieco wyraźniejszej. Muszę powiedzieć, że nie było to łatwe, oto efekt poniżej.
Ta gwiazda też wg. tego samego wzoru tylko w rzędzie 10, przy ananasku zrobiłam nie 6, a 12 słupków.
 A ten wzór to nie wiem skąd mi się wziął

I co, która gwiazdka najładniejsza?




piątek, 29 listopada 2013

Gwiazda się rodzi!!!

               Święta zbliżają się niepostrzeżenie, coraz bardziej czuć ich zapach. Wszędzie widać różniaste ozdobniki choinkowe, więc i ja wyprodukowałam co nieco.
               Najpierw gwiazda - tzn. moja pierwsza gwiazda szydełkowa z przeznaczeniem na szpic choinki. Zrobiłam ją wg. wzoru znalezionego tu. Wyszła piękna pięcioramienna gwiazda w "megabigrozmiarze. Jako prototyp została przeznaczona na choinkę mojej siostrzycy Agi.
               A potem poleciało - zagwiazdowałam się - więcej zdjęć może innym razem. Jeżeli komuś podoba się gwiazda to zapraszam do mnie!
Pozostała moja działalność szydełkowo-świątalna skupiła się głównie na bombkowaniu - tutaj kilka przedstawicielek w różnych kolorach.

Głównym motywem zimy jest jednak biel i większość ozdób powstało w tym właśnie kolorze.
 Ten wzór jest z jakiejś gazetki.
 Ten wzór odgapiłam od Janeczki, która prowadzi świetnego bloga, jest super pracowitą, ciepłą kobietą. Mam nadzieję, że wybaczy mi moje "kradziejstwo" - nie mogłam się oprzeć, bombki z tego wzoru wychodzą piękne.



czwartek, 14 listopada 2013

Nie ma to jak drożdżówa!!

Dobra drożdżówa to jest to! Ale czasem może się znudzić i trzeba ją lekko uatrakcyjnić. Zaglądając od czasu do czasu na blog margerytki i znalazłam tam fajny sposób na zmodyfikowanie "nudnej" drożdżówki. Jak ktoś jest ciekawy jak to się robi, to biegnijcie do niej, tam jest wszystko pięknie pokazane krok po kroku + przepis na ciasto. Ja się pochwalę zdjęciami debiutanckiego wypieku, który wykonałam już prawie miesiąc temu. Od tej pory wypiekałam te chlebki kilka razy, za każdym razem wychodziły super smaczne i śliczne. Jednorazowo pieką zawsze trzy sztuki, bo moi domownicy mają różne wymagania smakowe
Oto widok z góry 
A tu śliczniuchne przekroje - cynamonowe marmurki. Ciasto fajnie się łuszczy, można bez użycia noża bezproblemowo odrywać kawałki dowolnej grubości.
 Tutaj wersja ciasta z marmoladą (na życzenie Asi). Niestety moim żarłokom za bardzo zapachniało i dorwali się do niego na ciepło, przez co nieco początek się zagniótł. Dalej było bezzakalcowo - musicie mi uwierzyć na słowo ;)
Zuzanna woli wersję tradycyjną, tak że trzecia buła jest zawsze bez żadnych dodatków, posypana tylko słodziutką kruszonką.
 Dzięki Margarytko za fajny pomysł, drożdżówka posmarowana dowolnie (cynamon, kakao, marmolada czy nawet ser) super wyrasta, nie ma pustych przestrzeni, które zdarzały mi się przy zwykłym zwijaniu ciasta jak roladę.
Jeżeli chodzi o przepis, to ja piekę drożdżówkę wg. starego przepisu od lat wykorzystywanego w naszym domu. Wychodzi z niego 3 drożdżówki w keksówkach (mam takie cienkie, długie), albo jedna konkretna buła z dużej blaszki. Ten sam przepis wykorzystuję na wszelkie rogaliki, jagodzianki itp.
Oto on:

  • Pół litra mleka grzeję lekko w mikrofali.
  • Do mleka wsypuję szklankę cukru.
  • Z 1 kg mąki odsypuję do ciepłego mleka część, resztę wsypuję do większej miski.
  • Dodaję kostkę 10dag drożdży świeżych, wszystko mieszam rózgą (można użyć robota), zaczyn ma mieć gęstość ciasta naleśnikowego.
  • Odstawiam w ciepłe miejsce na kilka minut przykrywając naczynie ściereczką, aż drożdże zaczną pracować.
  • Trzeba uważać, żeby zaczyn nie uciekł z naczynia - lubi paskuda czasem wybrać wolność i wtedy jest trochę niepotrzebnego sprzątania ;))
  • Do miski z mąką wbijam 3 jajka i jedno żółtko, białko odkładam do miseczki - będzie potrzebne do smarowania ciasta tuż przed pieczeniem.
  • Wlewam zaczyn drożdżowy, dodaję sporą szczyptę soli, chwilę wyrabiam i dodaję pół kostki stopionej schłodzonej margaryny, tzn tak pisze w moim przepisie, ale ja od dawna dodaję olej w ilości mniej więcej ;). Wszystko z wrodzonego lenistwa, które każe ograniczać mi wytwarzanie dużej ilości brudnych naczyń, które potem trzeba myć .. brrrr!!
  • Podczas wyrabiania ciasta czasem jeszcze dosypuję trochę mąki, jednak staram się, aby nie było zbyt gęste. Wyrobione ciasto posypuję po wierzchu mąką i odstawiam miskę z ciastem w ciepłe miejsce, przykrywając ją ściereczką.
  • Gdy ciasto "zapuka" w ściereczkę wykładam je na stolnicę i dzielę na 3 części, wkładam każdą do wysmarowanej tłuszczem (najczęściej pędzluję olejem) i wysypanej bułką tartą keksówki. Można też wszystko wyłożyć na jedną dużą blaszkę - wtedy wyjdzie jedna big-buła! Wierzch smaruję białkiem i posypuję obficie kruszonką.
  • Blaszki odstawiam w ciepłe miejsce, najczęściej stawiam je na otwartym piekarniku, który ustawiam na 180 o góra-dół, oczywiście przykryte ściereczką. Kiedy ciasto podrośnie trochę, wkładam do pieca i pieką 45-50 minut. Po upieczeniu od razu wykładam bułkę z blaszek na deseczkę i staram się odgonić żarłoczne ludy zwabione cuuudnym zapachem, by nie kroiły gorącego ciasta i odczekały, aż drożdżowka choć troszkę przestygnie.