Zaglądając na bloga Margarytki zobaczyłam takie cudo - szynka z praski. Mocno mnie to zaciekawiło, bo wędlin kupowanych w sklepie już prawie nie jem, wszystkie są podobne do siebie, jednakowo smakują, a z czego są zrobione to nikt nie wie. Drogą kupna nabyłam tu stosowne urządzenie i zioła i zabawa w masarnię domową się zaczęła.
Na pierwszy rzut poszło mięsko drobiowe : filet z piersi + mięso z udek. Wszystko wykąpane w ziółkach i podsypane żelatyną wylądowało w naczynku do prasowania, zostało dociśnięte wieczkiem i leżakowało w lodówce do dnia następnego. Potem gotowanie na wolniutkim ogniu, takim co to nawet nie bardzo bulboni wodę i voila !
A na drugi dzień Mary gotowała pozostałe naziołowane mięsiwa potraktowane dodatkowo odrobiną soli peklowanej. Naczynko do prasowania było tylko jedno malutkie, ale w naszej "metropolii" znalazł się sklep, w którym można kupić osłonki wędliniarskie, a więc mięsko wylądowało w takich foliowych "kondomkach" związanych z dwóch stron sznurkiem. Całość do dużego gara i znów wolniutkie gotowanie coś około 1-2 godziny. Chcecie się coś więcej na ten temat dowiedzieć od fachowca to zaglądnijcie np. tu.
A teraz patrzcie, podziwiajcie, a jak Wam ślinka leci, to zróbcie sobie swoją szyneczkę - niestety u nas już nie ma oni okruszyny! ;(
Ta szyneczka z praski - mięso z szynki pokrojone + mielone
I to samo z innej perspektywy
I tak dalej.....
Prawdziwe rękodzieła;-)
OdpowiedzUsuńDo zjedzenia !
Ja też chce masaż.
OdpowiedzUsuń