Podobno prawie robi różnicę. Ale próbuję coby była jak najmniejsza. Jak na razie pleść koralikami przy pomocy igły nie umiem , za to szydełkowo jest w miarę OK. Mery nizała zróżnicowanej wielkości koraliki i coś wyszło. Tzn. biżutki wyszły nawet, nawet, tylko na zdjęciach są niezbyt fotogeniczne.
Pierwszy naszyjnik bardziej cellini niż drugi, w kolorach niebieski, granatowy i biały.
Drugi komplecik składa się naszyjnika, bransoletki i kolczyków, w kolorach brąz, biały, bursztynowy i czarny
Powyższe "precjoza" już znalazły właściciela, a ja staram się namówić Mary, żeby coś nowego nanizała - ciężka sprawa. Długo nie "postowałam" bo jestem zajęta ćwiczeniem sutaszu, tak że następny post będzie sutaszowy.
Ale cuda! przepiękne!
OdpowiedzUsuńOho, zagapiłam się i przeoczyłam te cacuszka ! Co jedno to ładniejsze ;)
OdpowiedzUsuń