Mery próbuje uczciwie coraz inne kombinacje warkoczowe, rozwija się kobieta w tym względzie niesamowicie. Poduszki się produkują, aż miło. I dobrze, bo różnorakich okazji do wyprawienia ich w świat jest niemało. A lato, wakacje, nie nastrajają do grubowłóczkowych wytworów. Zresztą Mery pochłonęła, zapomniana trochę przez nas, sztuka robienia serwetek na drutach. Ale, jak mówią: o tym po tym. Na razie mam do pokazania poduszki, to i pokazuję.
Pierwsza w bieli.
Druga w kolorze nieokreślonym w naturze, a na zdjęciach niepodobnym do niczego, taki więcej niefotogeniczny.
piękne poduszki, oczywiście ta najpiękniejsza leży u mnie na kanapie :D btw może po serwetach czas na kimonka/narzutki na ramiona i plecki, hm? :D k.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wspaniale ubrałaś poduszki :-) Ślicznie wyglądają :-)
OdpowiedzUsuńPiękne plecionki warkoczy.
Pozdrawiam serdecznie.
WOW! Wspaniałe robisz te poduchy! Wspaniałe wzory.
OdpowiedzUsuń