czwartek, 12 lipca 2012

Dziś na poważnie.

            Dostałam już trochę temu (może i dwa lata) na imieniny sznurki perełek na woskowym sznurku. Perełki  nanizane były w standardowej sekwencji zwiększających się średnic perełek ku środkowi sznura. Wyglądało to mniej więcej tak, tylko było tego dużo więcej. 


             Renia, czyli koleżanka obdarująca mnie, powiedziała, że to są prawdziwe perełki i żebym sobie coś, moimi "złotymi artystycznymi" ;)) rączkami, zrobiła z nich ładnego.
            Wtedy nie wiedziałam jeszcze o istnieniu techniki sznurów koralikowych, dlatego odłożyłam je z należnym nabożeństwem ad acta. Dopiero "Królowa koralików" weraph oświeciła mnie swoim kursem sznurów szydełkowo-koralikowych. Trochę czasu zajęło rozgryzienie "jak się to robi" i ćwiczenia na różnych koralikach. Aż wreszcie dojrzałyśmy wraz z Mary do przeróbki perełek na "coś ładnego" - cytując koleżankę Renię. 
           Mary podjęła się trudu rozczłonkowania 6-7 sznurków na części składowe, po czym nanizała w sekwencji własnej. Ja szybciutko wyplotłam i powstał piękny naszyjnik. Troszkę się rozpędziłyśmy z długością, dlatego wykończenie jest takie - początek zszyty z końcem.



 Trochę te perły mało fotogeniczne.

Do naszyjnika Asia dorobiła kolczyki
 
Zuza miała wenę, aby zrobić zdjęcie na zegarze - tak się prezentuje na cyferblacie cały komplet.
A tak wygląda naszyjnik na ludziu, ludź jest bardzo ruchliwy (Zuza) i naszyjnik się trochę zwichrował.

5 komentarzy:

  1. Ludz może ruchliwy ale naszyjnik robi wrażenie.Ładne zdjęcia robisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj, widzę że zdjęcia są wykonywane coraz bardziej profesjonalnie - podobają mi się ;) A Zuzia jak to Zuzia.. - i tak pięknie pozuje heh ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawdziwa "perła" wśród rękodzieł :) Gratuluję wyczucia smaku i precyzji wykonania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. WIDZIAŁM JUZ TEN NASZYJNIK , WIDAC BYŁAM JUŻ TU U CIEBIE , MUSZE JASZE POGOLADAC , BO CUDA ROBISZ..

    OdpowiedzUsuń