sobota, 30 stycznia 2016

Zegary

     Szydełkowe zegary pochłonęły mnie. Mery nawet mnie mobilizuje do pracy twórczej - rzecz mało spotykana :)) Problem w tym, że co ja zrobię, ona usztywnia i montuje mechanizmy. Przeważnie ma czas (nomem omen) i praca sobie czeka na rzadki u niej przypływ weny, a tymczasem (i znowu) mnie pośpiesza (hehehe). 
      I tak powstały dwa kolejne zegary wykorzystane, że tak powiem "imieninowo". Mam nadzieję, że obdarowanym się podobały. Wiem, że troszkę to prezent kłopotliwy, bo trza w ścianę gwoździa, czy tam co, wbić; wybrać odpowiednie miejsce, albo odłożyć ad acta :(
  Na zdjęciach ciut prześwitują steropianowe stabilizatory podklejone na spodniej części, ale "na żywca" nie są one widoczne
      Zegary się robi bardzo przyjemnie, można wykorzystać wzór na dowolną, niezbyt dużą serwetkę. Trzeba tylko wybierać takie, w których motyw powtarza sie 12 razy.
      Zamiast cyferek Mery podkleiła akrylowe koraliki. Myślę, że da się bez problemu odczytać godzinę. 

Ostrzegam, że zagary jeszcze tu zawitają :))

niedziela, 24 stycznia 2016

Idzie luty...

      Idzie luty ubierz ocieplacz ;)) Na przykład ocieplacz męski. 
        Wzór zaczerpnięty z bloga Kasiulki, tam jest dokładny opis. Jeśli ktoś ma w domu zmarzlaka, to spokojnie według wskazówek Kasi można go zabezbieczyć w cieplutki ocieplacz.
    Jak na razie w trzech wersjach kolorystycznych, planuję kontynuację. 
      Jeżeli chodzi o wymiary, to nikt z obdarowanych nie reklamował, więc chyba w porzo ;))

środa, 20 stycznia 2016

Wymienianie się jest fajne!

     Wymienianie się jest fajne! Zwłaszcza z Anią! Moja córka to "realistka", nie w sensie dosłownym (choć może i też), ale w sensie, że kocha Real Madryt. Podobno mówi się - madridistka, ale jakoś mi nie brzmi. No i zamarzyła jej się herbaciarka z motywem Realu. Ania zgodziła się coś w tym temacie wymyślić i oto co z tego myślenia wyszło:
     Ania do herbaciarki dodała herbatki i przesłodkie kolczyki z pieskami. Dzięki Aniu! Prezent się bardzo podobał, w pudełeczku już rozgościła się zielona herbatka w różnych wariantach smakowych. 
       Wymianka ma swoje prawa, więc musiałam spełnić życzenia Ani. A zadanie dała mi trudne. Chciała piórnik robiony na drutach, z warkoczami, w kolorze raczej ciemnym. Druty i warkocze na drutach to temat dla mnie prosty, zagwozdką było wszycie zamka i podszewki. Tego jeszcze w życiu nie robiłam - mając organiczną niechęć do szyciowych spraw starałam się omijać prace z elementem szycia, Ale po przeglądnięciu porad Intensywnie Kreatywnej doszłam do wniosku, że (za przykładem Pani Premier) "damy radę". Oto efekty:

    Piórnik jest duży i pakowny. Ma pewne wady (któż jest bez nich?), ale mam nadzieję, że i zalet się troszkę znajdzie. Jak na pierwszy raz uważam, że sprostałam wyzwaniu (chyba).
     W ramach "nagrody pocieszenia" do Ani poleciało jeszcze etui na telefon w formie sweterka, oczywiście też z warkoczami ;))



sobota, 9 stycznia 2016

Syrenka.

    Skorzystałam z przepisów z Deszczowego Domu (polecam czytanie tego bloga) i zrobiłam Syrenkę.
      
     Ustroiłam ją w naszyjnik, stwierdziłam, że jak na pierwszy raz ujdzie. Miałam plany zrobić jej bardziej zaawansowaną fryzurę. Kłopoty zaczęły się przy wykonaniu drugiej kulki identycznych rozmiarów. Okazało się to nieco trudne jak dla mnie - nie pamiętałam, w którym rzędzie ile oczek dodałam czy też odjęłam, więc panienka-rybka ma tylko kok :))


     
    Powiedzieli mi, że jest nieobyczajna więc dorobiłam jej biustonosz

     







   Karolina, widząc ją po raz pierwszy, stwierdziła, że to "laleczka woodoo", raniąc mnie tym do żywego L. Po tym stwierdzeniu bałam się podarować syrenkę małej Lence. Mam nadzieję, że ona się jej nie boi  (tzn. Lenka lalkiJ)


wtorek, 5 stycznia 2016

Kończenie rozpoczętego.

     Zaczęłam jeszcze latem, ale nie mogłam skończyć. Jednak spięłam się i oto jest:
     Serweta wyszła dość duża, ściślej mówiąc - długa, ciężko było ją sfotografować.
       Technika brugijska jest dość żmudna, wymaga uwagi i ciągłego przeliczania, coby nie przeoczyć łączeń. Za to efekt jest, że pojadę pleonazmem, efektowny :))


sobota, 2 stycznia 2016

Sowy mądre ptaki!

       Sowy powstały rok temu (tzn. w tamtym roku) jako prezenty na Mikołaja dla wychowanków moich i Mery. Ale się jeszcze nimi nie chwaliłam, więc przywołam "ducha przeszłości" i pokażę je Wam teraz.
     Razem stanowiły, że tak powiem nieparlamentarnie "malowniczą kupę".
 I w mniejszych grupkach dobranych chyba kolorystycznie?!
Każda sówka posiada kółeczko z identyfikatorkiem, może służyć jako breloczek np. do kluczy.

 Kolory maskotek były uzależnione od posiadanych zapasów włóczkowych, zbieranych latami - zostały wykorzystane wszystkie resztkówki. No, po prawdzie to nie wszystkie.
 Zdjęcia jak zwykle z serii "nieoddającekolorów" wykonane moją komórką.
 Niektóre ptaszyska są ciutciut straszne, ale chyba podobały się dzieciakom :))
 Wykonanie - ja, montaż - Mery.
     A na koniec cóż to się załapało na stronkę? Zabaweczka dla naszej kici Decimy. Nie wiem, czy nie jest to zdjęcie archiwalno-pamiątkowe, bo zabawka gdzieś znikła w kocim świecie.